Felieton

Miłość niebiańska

Nowy rok zaczął się oczekiwaniem narodzin naszej córeczki, której wcale się do przyjścia na świat nie spieszyło. Wiedziała, co robi, bo za oknem świszczał lodowaty wiatr, niebo usłane było szaroburymi chmurami, a zewsząd nadlatywały stada wron, które tylko dopełniały ten ponury obraz.Nie chciała, ale był już czas. Po dwóch indukcjach i godzinach zmagań, wykonałyśmy nasze […]

Miłość niebiańska Read More »

No Bullshit Policy

Chciałbym zacząć od tego, że wszyscy mamy ograniczone zasoby. Głównie mam na myśli te energetyczne i czasowe. Codziennie ich ubywa i w którymś momencie przychodzi pora, żeby usiąść z tym, co zostało i mądrze to rozdystrybuować. Nie mam sympatii do wszelakich skrajności, ale przyznać się muszę, że od jakiegoś czasu – i to wręcz obsesyjnie

No Bullshit Policy Read More »

Znów oddycham sztucznym powietrzem

Znów oddycham sztucznym powietrzem, myślałam za każdym razem, gdy spod palmy trafiałam z powrotem do Tetrisa z betonu, gdzie bloki tak były ciasno poustawiane, że ledwo człowiek znajdował jakiś tlen. Tlen sztuczny. I obrastałam w chińskie śmieci, choć przecież tyle razy sobie już obiecywałam, ze więcej nie obrosnę. I moja złota skóra, przykryta warstwą poliestru,

Znów oddycham sztucznym powietrzem Read More »

Czas nie zaczeka

Patrzę w lustro i widzę, jak ostre światło żarówki odbija się srebrzyście od kolejnego siwego włosa, i pewnie nawet uznałabym, że jest ładny, ale przez tę całą alegorię starości mu nadaną, zwyczajnie nie umiem. No nie.  Łapię więc za pęsetę i wyrwam nieproszonego gościa. Wiem jednak, że to rozwiązanie tymczasowe i niebawem znów się tu

Czas nie zaczeka Read More »

Siedzę i ryczę

Siedzę i ryczę.  Właśnie skończyłam czytać „Zapałkę na zakręcie” mojej Babci – Krystyny Siesickiej – i pozbierać się nie mogę. Nie tylko dlatego, że to zwyczajnie jest nadzwyczajnie dobre, wybitne wręcz, ale też dlatego, że minęło dziewięć lat, odkąd odeszła i dopiero teraz zebrałam się na odwagę by… by usłyszeć Ją jeszcze raz. Wstyd mi

Siedzę i ryczę Read More »

List z Rio

Nie pamiętam, jak samolot lądował, ani jak wyszłam na lotnisko – może dlatego, że sama podróż była długa i niewygodna. Pamiętam natomiast, całkiem wyraźnie, jak zaraz później wybraliśmy się na spacer deptakiem wzdłuż Copacabany, a kolorowe światła, muzyka i radość niosły się po wodzie. Miasto wrzało, a przecież karnawał się nawet jeszcze nie zaczął. Byłam

List z Rio Read More »

Scroll to Top