Cześć!
Miło Cię tu mieć!
Chcesz mnie poznać? Co Cię ciekawi? Czy to, że studiowałam dziennikarstwo?
Nie…
Stawiam, że nie jesteś tu po to, żeby czytać o dyplomach ukończonych przeze mnie uczelni – oszczędzę więc tego tak Tobie, jak i sobie samej, i przejdę do prawdziwego życia, które zaczęło się po studiach – kiedy to spakowałam się w jedną walizkę i ruszyłam w świat.
Podróże nauczyły mnie więcej niż pięć lat na uczelni.
Przejechałam się po świecie i jego skrajnościach. Doświadczyłam multikulti i widziałam z bliska życie w wielu odsłonach.
Żyłam w Nowym Jorku i na Barbadosie, w końcu jednak wylądowałam na południowym krańcu zachodniego brzegu USA – w San Diego. Spodobało mi się na tyle, że trzeci rok miną, a ja wciąż tu jestem.
Trzy i pół dekady krążę wokół słońca. Zbieram pamiątki, podziwiam widoki. Inspiruję się światem i ludźmi, a moja twórczość jest tej inspiracji materią.
Jestem mamą, która straciła Mamę.
Stałam na szczycie świata i spadałam z hukiem.
Piszę o życiu w narracji nie biernego widza, ale czynnego szeregowca, który nie raz oberwał, cudem unikając kulki w łeb. Opisuję świat w pełnym spektrum jego barw i moje powieści są inspirowane prawdziwymi historiami – stawiam, że i Ty się w nich odnajdziesz.
I tak, jestem wnuczką tej Krystyny Siesickiej. Zbieg okoliczności i genów sprawiły, że ruszyłam Jej śladem – idę nim jednak całkiem po swojemu.
Kocham wiatr, wodę i słońce.
Przez życie albo idę boso, albo prześlizguję się na falach.
Jestem rodowitą warszawianką, ale nielojalną, bo za swój prawdziwy dom uważam Kuźnicę na Helu. To tam stawiałam pierwsze kroki i pewnie chciałabym postawić też te ostatnie. I nieważne, na którym końcu świata jestem, na Półwysep wracam regularnie – również w swoich powieściach.
Pamiętam, jak w środy na dobranockę leciały Muminki, a w Kinder Niespodziance można było znaleźć ręcznie malowane krokodylki. Pamiętam, jak do obiegu wchodziły nowe banknoty, a pod Pałacem Kultury kupowało się z łóżek polowych pirackie płyty i klapki Kuboty, które były wtedy symbolem dziadostwa, a nie kunsztu. Pamiętam „Warszafski Deszcz”, Czarne Środy w Undergroundzie i stary port w Kuźnicy na Helu.
Nie mam z tamtych czasów zbyt wielu zdjęć – wtedy robiło się głównie wspomnienia.
Ściskam
Klaudia Komorowski aka wnuczka Siesickiej