Znów oddycham sztucznym powietrzem

Znów oddycham sztucznym powietrzem, myślałam za każdym razem, gdy spod palmy trafiałam z powrotem do Tetrisa z betonu, gdzie bloki tak były ciasno poustawiane, że ledwo człowiek znajdował jakiś tlen. Tlen sztuczny. I obrastałam w chińskie śmieci, choć przecież tyle razy sobie już obiecywałam, ze więcej nie obrosnę. I moja złota skóra, przykryta warstwą poliestru, też się dusiła.

Ciało wie. Ciało powie. Krzyczało, a ja milczałam, ugłaskując je tylko i szepcząc, że wszystko będzie dobrze. Że wszystko się ułoży, samo. Że się przyzwyczai.

Gówno prawda. Samo się nic nie ułoży, a przyzwyczajenie… przyzwyczajenia to ja się boję chyba bardziej niż śmierci samej, bo to jak być martwym za życia.

Ciało wie. Ciało powie. Krzyczało, a ja w końcu usiadłam i wysłuchałam, co niespokojne ma do powiedzenia. Płakało mi, że dłużej tak nie da rady, i że dusza też narzeka, ale przebić się nie może przez mur wiecznie wzrastającego niepokoju. I że albo ja skończę, albo się pokłócimy, bo one tak dłużej nie mogą. Złamałam się, jak litościwy małżonek i powiedziałam, że je wezmę na wakacje. Pojechaliśmy.

Były tam lasy deszczowe, bliscy ludzie, Pacyfik był i bardzo dużo dzikich zwierząt. I zaczęłam słyszeć więcej, na przykład usłyszałam, co mam w brzuchu – niektórzy nazywają to intuicją. Zwał, jak zwał – pointa jest taka, że to naprawdę nieźle podpowiada. Brałam do serca rady i podjęłam nawet jakieś decyzje. Buty wtedy też zdjęłam i poczułam mokrą ziemię pod nogami, pamiętam jak dziś, bo zdziwiłam się, że tak smakuje wolność, a ja myślałam, że wolność ma smak całkiem inny – że pieniędzmi bardziej smakuje.

A potem wsiadłam w samolot powrotny do Tetrisa, ale z postanowieniami.

Nici z postanowień. Rok minął, a ja się budzę ze strupem w nosie – wdziera mi się w nozdrza, raniąca śluzówkę, tleno mieszanka i zastanawiam się: dlaczego znów to sobie robię, skoro od dawna wiem, że to nie dla mnie? Zasnęłam, zaspałam. 

Ale nie jest za późno.

Ciało wie. Ciało powie. Słucham – tego się już nauczyłam. Ono prosi, więc znów jedziemy na wakacje.

Na wyspy je wzięłam, takie co słońcem i turkusem stoją. W szumie fal wyostrzają się zmysły, i ja słyszę więcej. Dowiaduję się, że mi te tetrisowe wystawności wszystkie do niczego nie są potrzebne; że najlepiej czuję się w prostocie, gdy mogę chodzić na bosaka, budzić się i zasypiać ze słońcem, i skrobać sobie swoje w jakimś kącie. I oddychać prawdziwym powietrzem, co nie kłuje w nosie tam wyżej, przy oczach, i pachnie wiatrem znad oceanu, a czasem wybitym szambem. Wybite szambo mi nie przeszkadza. Suchość – owszem.

I znów wsiadam w samolot powrotny, ale teraz z postanowieniem mocniejszym. Kolejny rok umknął, a ja oddycham suchym powietrzem.

Ale teraz wiem dlaczego: bo wciąż szukam.

Szukam miejsca, które załatwi mi wszytko i spełni wymogi żyćka, które to sobie utkałam, i które w małym kącie się nie zmieści, i nie może sobie pozwolić na to, żeby wstawać i zasypiać ze słońcem.

Z każdym rokiem mam tylko więcej bagażu i coraz trudniej się z nim podróżuje.

– Ale sama tak chciałaś!

– Ano sama. Ale wszystko się zmienia, wiesz? Wszystko płynie, i ja też płynę.

I znów oddycham sztucznym powietrzem. Kolejne wakacje, kolejne powroty, kolejne stracone chwile z chwili, którą jest życie.

Plus taki, że ja naprawdę się uczę. Dlatego teraz ląduje i nie pozwalam żeby ryk ulicy zagłuszył mi beat serca – idę twardo w jego rytmie do swojego celu. Oddycham sztucznym powietrzem, ale wiem, że jeszcze tylko przez chwilę.

Kolejny rok mija, a ja wsiadam w samolot. Na wózku wiozę swoje cargo – ciężko było, ale całe życie w wielkim Tetrisie jakoś udało się zmieścić do dwóch walizek i klatki. Teraz mam bilet w jedną stronę.

Wszystko płynie, a ja od spływu robię sobie przerwę. Siadam nad brzegiem, bez butów, wsłuchując się w ulubioną melodię wiatru, chłop mi rozłupuje kokosa. Udało się. 

W końcu oddycham prawdziwym powietrzem.

Klaudia Komorowski aka Wnuczka Siesickiej

Wolisz coś lżejszego? Kliknij tu

Zapraszam do odwiedzenia mojego ulubionego bloga TU

Udostępnij felieton na:

Related Posts

Miłość niebiańska

Nowy rok zaczął się oczekiwaniem narodzin naszej córeczki, której wcale się do przyjścia na świat nie spieszyło. Wiedziała, co robi,

Read More

No Bullshit Policy

Chciałbym zacząć od tego, że wszyscy mamy ograniczone zasoby. Głównie mam na myśli te energetyczne i czasowe. Codziennie ich ubywa

Read More

Join Our Newsletter

Scroll to Top